28. Niedziela Zwykła – Mt 22, 1-14

28 Niedziela Zwykła – Mt 22,1-14

„Posłał służących, aby zwołali zaproszonych na ucztę. Ale oni nie chcieli przyjść”./Mt 22,3/

 

         Zdarzyło Ci się w życiu coś takiego? Imieniny, urodziny, jakaś świetnie przez Ciebie przygotowana impreza… bez gości, bo im coś wypadło, bo im się nie chciało, bo mieli ważniejsze sprawy lub osoby ważniejsze od Ciebie ? Jak widać nie jesteś jedynym takim na tym świecie przypadkiem, skoro Pan Jezus opowiadania o podobnym wydarzeniu, użył dla zilustrowania swojej nauki. Wielokrotnie pisałem w tym miejscu, że niebo albo piekło zaczyna się  t u t a j, na ziemi, że rodzi się jako wynik naszych wyborów, słów i działań. Bo zbawienie jest daną nam tutaj Bożą propozycją,  z a p r o s z e n i e m  do krainy szczęścia – cudownej tutaj i jeszcze cudowniejszej w wieczności. Często, niestety, zaproszeniem kompletnie albo bardzo lekceważonym. Nie myślę tu o ludziach wierzących inaczej lub niewierzących w ogóle. Myślę o tych wszystkich, którzy uważają się za katolików i na których od prawie 30 lat szukam „sposobu”. Jak przekonać tych niektórych, żeby na mszę świętą weszli do kościoła, żeby w tym kościele będąc zechcieli otworzyć usta, zaśpiewali, zaczęli  b r a ć   u d z i a ł  w Tym dla Czego i dla Kogo przyszli, żeby przyjęli Go w komunii świętej a więc żeby też świadomie trochę częściej przystąpili do spowiedzi. Żeby im się chciało. Żeby im się chciało  żyć – nie wegetować od świtu do nocy biegnąc bez opamiętania, ale  ż y ć. Bez nerwic na własne życzenie, bez warczenia, krzyku i nerwów na wszystko i wszystkich, bez tego odmóżdżającego zmęczenia, które nie daje myśleć, nie pozwala porozmawiać z Bogiem i oducza normalnej rozmowy z najbliższymi. „Taki dzisiaj świat”, „takie dzisiaj życie” słyszę… No to kończę, bo z takim „argumentem” nie ma polemiki. Pomyślę następnych 30 lat, to może wymyślę coś, żeby „chcieli przyjść”, chcieli myśleć, chcieli chcieć…   

 

Ks. Marek Rudziński

87