IV Niedziela Adwentu – Łk 1, 26 -38

IV Niedziela Adwentu – Łk 1, 26 -38

„Ona zmieszała się na te słowa i rozważała co miałoby znaczyć to pozdrowienie”/Łk 1,29/

         Trudno jest się nie „zmieszać”, gdy w Twojej kuchni pojawia się anioł i wita się z Tobą w sposób tak nieszablonowy. Trudno też nie być „zmieszanym” w różnych innych naszych życiowych sytuacjach. Kiedy coś się wali, kiedy nieprzyjemna niespodzianka goni niespodziankę wstrętną, kiedy dochodzi do wydarzeń rujnujących zupełnie nasz poukładany świat, to „zmieszanie” jest czymś najzupełniej zrozumiałym i normalnym. Tylko, jeśli się „zmieszamy” albo bardziej jeszcze „zostaniemy zmieszani”, to warto zadać sobie pytanie, CO DALEJ?

 A co można dalej? Dalej to można, na przykład, usiąść na tej kupie kamieni co to została z naszych życiowych planów i życia samego i płakać roztrząsając ogrom nieszczęść. I można tak przeżyć resztę życia. Można też spojrzeć na Maryję. Ona „zmieszała się” i natychmiast zaczęła m y ś l e ć, próbowała zrozumieć – „rozważała”. Tego trzeba nam się od Maryi uczyć. Niejednokrotnie pisałem w tym miejscu, że w naszym życiu nie ma przypadków. Zdarzenia, które doprowadzają nas i czasem całe nasze życie do „zmieszania”, zawsze są „z jakiegoś powodu” i „po coś”. Jeśli nad zdarzeniami owymi nie reflektujemy, nie  m y ś l i m y, to wszystko to, co się stało i dzieje, może być  kompletnie bezowocne. Myślenie pozwala nam  z r o z u m i e ć. Wtedy „zmieszanie”- choćby największe – przynosi błogosławione owoce. I okazuje się, że ma sens, więc MYŚL…

 

Ks. Marek Rudziński

 

87