Niedziela Miłosierdzia – J. 20, 19-31

Niedziela Miłosierdzia – J 20,19-31
„Tomasz …nie był razem z nimi, gdy przyszedł Jezus./…/Po ośmiu dniach uczniowie znów byli wewnątrz i Tomasz z nimi.” /J 20,24.26 /.

W prapoczątkach antropologii filozoficznej, kiedy próbowano stworzyć definicję człowieka, jedną z nich stało się określenie człowieka jako „ens sociale” /byt społeczny/. Bo istotnie swoista „stadność” jest czymś, do czego człowiek wydaje się być stworzony. Bóg na początku mówi „niedobrze, żeby mężczyzna /Adam – człowiek/ był sam”. A Chrystus Pan założył Kościół-Wspólnotę wierzących w Niego. Nie chciał, aby człowiek zbawiał się indywidualnie, jednostkowo, samotnie. Człowiek bez wspólnoty dziczeje, zamyka się, w gruncie rzeczy gubi. A jednak w naszych czasach dziwnie popularne staje się bycie „singlem” a życie „po swojemu” stało się nawet główną ideą promocyjną pewnego banku. Nie wiadomo co znaczy owo „po swojemu”, ale fajnie brzmi i do niczego nie zobowiązuje. Nieobecność Tomasza we wspólnocie zaowocowała jego niedowiarstwem. On bardzo buńczucznie i „po swojemu” przyjął prawdę o zmartwychwstaniu Pana, czyli uznał ją za wytwór histerycznej zbiorowej wyobraźni pozostałych apostołów. Tomasz wiedział lepiej. Skąd? A to nieważne. Bo wybujałe i napompowane egoizmem „ja” zawsze wie lepiej. To jest aksjomat. Aksjomatów ani nie podaje się w wątpliwość, ani one same nie poddają się krytyce. Jeśli nawet nijak nie mają się do faktów, tym gorzej dla tychże faktów. Tomasz uwierzył, gdy wrócił do wspólnoty apostołów. Cóż, pokusa indywidualizmu jest nęcąca i taka oryginalna… Jak każda pokusa na początku.

Ks. Marek Rudziński

87