7. Niedziela Zwykła – Łk 6,27-38

7. Niedziela Zwykła – Łk 6, 27-38
„ Miłujcie waszych nieprzyjaciół…”/Łk 6,27/
Myślę o moich „nieprzyjaciołach”. Szukam ich w moim życiu, przeczesuję pamięć wytrwale, próbuję ich odnaleźć. Są. Niektórzy mnie nie lubią, niektórzy nie lubią mojej przemądrzałości, niektórzy nawet usiłowali mi zaszkodzić. Są. Jako kawałek, element mojego życia. Ale czy to „nieprzyjaciele”? Nie mogę, nie mam prawa tak ich nazywać nawet w uproszczeniu. Żyli, żyją, często sfrustrowani, niezadowoleni ze swego życia, wciąż nie widzący jak wiele otrzymali i otrzymują od dobrego Boga, spieszący się wciąż i biegnący wciąż szybciej i szybciej… Kocham ich? Nie wiem. Na pewno usiłuję życzliwie zrozumieć… Nie mam pretensji… Próbuję rozumieć….
A tak naprawdę mam wrażenie, że prawdziwy „nieprzyjaciel” jest w e m n i e. Najwięcej szkód w moim życiu poniosłem, gdy jemu pozwalałem dochodzić do głosu, gdy jego słuchałem… On różne ma imiona: pycha, niewdzięczność, wybujałe ambicje, egoizm, zapatrzenie w siebie, brak wyrozumiałości… Długo by wymieniać. Tego nieprzyjaciela kocham na pewno, bo to bardzo duży kawał mnie. Ale nie pozwalam mu dojść do głosu. Nie może decydować. Ma się zmieniać. Ja mam go zmieniać.
A Ci Nieprzyjaciele Zewnętrzni? Byli, są, oby byli szczęśliwi…
Ja mam kochać i „tak czynić jak chcę, żeby mi ludzie czynili”…

Ks. Marek Rudziński

87