29. Niedziela Zwykła – Mt 22, 15-21

29 Niedziela Zwykła – Mt 22,15-21

„Oddajcie…cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie”./Mt 22,21/

 

          Tak oto Pan Jezus prosto i jednoznacznie rozwiązuje problem napięcia między tym, co duchowe w człowieku a tym, co wynika z „zanurzenia” człowieka wierzącego w ziemskich powinnościach. Wydawać by się mogło, że to zamyka sprawę, bo Pan Jezus tym jednym zdaniem jasno określa, że nasze funkcjonowanie w świecie, oparte jest na elementarnej sprawiedliwości. To, co należy się ode mnie Panu Bogu, powinienem Panu Bogu oddać. To, co należy się ludziom, oddać im. Skoro zaś jestem chrześcijaninem to robię to i … jest fantastycznie. Żyję. Ludzie modlą się, służą Panu Bogu i dobrzy są dla siebie, są wdzięczni Bogu za wszystkie łaski i odpowiadają Mu swoim dobrym życiem. Mają dla Boga czas i mają czas dla najbliższych i dla siebie. Cieszą się spokojnym sumieniem i spokojnym życiem. Pracodawcy na czas wypłacają dobre pensje. Pracownicy solidnie wykonują swoje obowiązki pracując najlepiej jak potrafią. Sprzedający ustalają godziwą cenę a kupujący płacą i są spokojni, że kupili rzecz, którą chcieli a nie żaden bubel. Jedni i drudzy płacą podatki, bo wiedzą, że to wspólne pieniądze, które są potrzebne na wspólne cele i tak zostaną wykorzystane. Jedni kandydują inni wybierają – też ze spokojem, bo wiadomo, że funkcja publiczna – samorządowa czy rządowa – jest służbą i kandydują najlepsi, którzy chcą pracować dla ludzi, im służyć i własnych interesów przy tym w ogóle nie załatwiają. Wszyscy mówią to co myślą i są bezpieczni, bo nikt nie przekręca ich słów, nie wykorzystuje ich przeciwko nim, nie obraża się. Żadna mamusia nie rzuca się do gardła wychowawcy, który z troską zwrócił uwagę wychowankowi, jej dziecku, a wszyscy wychowawcy są mądrymi, kompetentnymi i oddanymi swej pracy i wychowankom ludźmi więc cieszą się niekwestionowanym autorytetem. Wszyscy żyją szczęśliwie, bo nikt nikogo nie okrada ani z czasu, ani z majątku, ani z godności, ani z miłości, ani…

Wystarczy. Marny ze mnie, niestety, bajkopisarz.

 

 

Ks. Marek Rudziński        

87