2. Niedziela Adwentu – Mk 1, 1-8

II Niedziela Adwentu – Mt 3, 1-12

„…nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u Jego sandałów” /Mt 3, 12/  

         Adwentowe czuwanie, adwentowe oczekiwanie, adwentowe nawrócenie. Do tego zachęcał św. Jan Chrzciciel współczesnych sobie rodaków, których przygotowywał na przyjście Zbawiciela i do tego zachęca dzisiaj także nas. Z jakim skutkiem? A to już różnie. Czuwać i czekać to jeszcze jakoś możemy, ale nawrócenie wydaje się być problemem. Bo żeby dokonać, albo raczej dokonywać, nawrócenia, trzeba dwu rodzajów czegoś tak rzadkiego dzisiaj, jak pokora. Najpierw trzeba uznać, że nie jest się najdoskonalszym bytem na tym świecie i mnóstwo jest do naprawienia we mnie samym, w moich postawach wobec ludzi, w moim traktowaniu obowiązków. Żeby to jednak naprawdę dostrzec, konieczne jest uznanie, wydawać by się mogło oczywistego, fundamentalnego faktu, że Bóg, przychodzący do nas ze swoją miłością w Jezusie Chrystusie, jest Panem mego życia i mojej wieczności, że Bóg jest Bogiem a nie dziadkiem mrozem z workiem prezentów na każdą okazję i przez całe życie. Zatracamy coraz bardziej poczucie sacrum i… poczucie rzeczywistości w naszych odniesieniach do Pana Boga. To widać czasem w najprostszych zachowaniach. Nie mogę się nadziwić, na przykład, pospiesznemu wstawaniu z klęczek, aby przyjąć Komunię świętą koniecznie na stojąco. A konieczna postawa człowieka wobec Boga to „na klęczkach” właśnie. Tylko na kolanach możemy dotknąć rzemyka przy Bożych sandałach. I tylko dlatego, że On na to pozwala. Dobrze byłoby mieć tego stałą świadomość. I dobrze by było od tego zaczynać nasze nawrócenie.     

                 

Ks. Marek Rudziński

87