5. Niedziela Wielkanocna – J. 15, 1-8

V Niedziela Wielkanocna – J 15, 1-8
„Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi obfity owoc, gdyż beze Mnie nic nie możecie uczynić …”/J 8, 5/
Przeczytałem tę alegorię Pana Jezusa o winnym krzewie i stanęły mi przed oczami obrazy winnic zapamiętane i utrwalone jakoś pourlopową nostalgią. Zbocza pokryte rzędami winnych krzewów przygotowanych na zimę – jakby rzędy pieńków niewysokich zwieńczonych głową obciętych pędów i z jednym jedynym pędem pozostawionym, szarpanym przez wiatr, słabym takim, ale mocno zakotwiczonym w krzewie. On ma być początkiem, on rozrasta się w siatkę gałązek, które latem przyniosą obfity owoc. I cóż by taka gałązka zrobiła sama? Ona jakoś nie próbuje sama. Tkwi mocno w krzewie, czeka na swój czas, robi swoje. A ja nie mogę nadziwić się dziwnej samobójczej skłonności nas, chrześcijan do samowystarczalności za wszelką cenę. A właściwie za cenę poobijania różnorakiego, gdy próbujemy bez Jezusa, choć On jest tuż obok. On wie, że bez Niego nic nie możemy. On jest wierny. On jest jak powiedział. Czeka na nasze stałe w Nim umocowanie. On jest mimo wszystko, nawet wtedy, gdy tępym kozikiem naszych grzechów odcinamy się od Niego. Wtedy też jest. Bo bez Jego szacunku dla naszych wolnych wyborów nawet zgrzeszyć byśmy nie mogli. A my miotamy się, nerwicujemy i gorączkujemy, biegniemy w szalonym pędzie, nie widzimy Go, nie słyszymy a jeśli słyszymy to nie słuchamy… Uciekamy sami przed sobą, uciekamy od codzienności, od obowiązków, od prawdziwego bycia Bożym Dzieckiem… A przy tym tak bardzo się staramy, żeby zrobić jak najwięcej przeróżnych ważnych rzeczy. Bez Jezusa efektem naszych miotań jest NIC. I wieczna NICOŚĆ.

Ks. Marek Rudziński

87