1. Niedziela Adwentu – Mk 13, 33-37

I Niedziela Adwentu – Mk 13, 33-37
„To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie” /Mk 13, 37/
Nie sprzyjają nasze czasy czuwaniu. Zamknięci bardziej lub mniej w domach, rozpoczynający pandemiczny adwent, epidemiczne roraty i podszyte strachem przygotowania do świąt, rozglądamy się wokół podejrzliwie i bardziej wypatrujemy latającego dookoła wirusa, niż przychodzącego do nas Boga. A jeśli całą energię wysysa z nas konieczność nadążania za liczbą zakażonych albo konieczność utrzymania się na powierzchni, to gdzie szukać takich jej rezerw, które umożliwiałyby jeszcze czuwanie. I chociaż stan pandemii pozornie zwolnił tempo naszego życia, to nijak nie wpłynął na zwolnienie tempa naszego popadania w swoistą psychozę, którą roboczo nazwę „potem”. Żyję dzisiaj, ale tak bardzo jestem zajęty i zapracowany, że pomodlę się „potem”, porozmawiam z dzieckiem „potem”, bo przecież tyle się z nim osiedziałam na zdalnych „lekcjach”, odwiedzę starych rodziców „potem”, bo jeszcze jakiegoś wirusa im zawlokę, odpocznę „potem”. Efektem jest to, że żyjąc „tu i teraz” nie żyję ani tu, ani teraz. Jestem fizycznie „tu”, ale właściwie mnie nie ma, bo już myślę, gdzie powinienem być „potem”, przeżywam coś „teraz”, ale właściwie nie wiem czy przeżywam, bo już próbuję przeżywać to, co muszę przesunąć na „potem”. Po pewnym czasie spraw odłożonych na „potem” zbiera się takie mnóstwo, że czujemy się tym coraz bardziej przytłoczeni i sfrustrowani. Jakimś wytrychem jest w tym momencie „jak minie pandemia”. Doskonale jednak wiemy, że to oszukiwanie siebie więc z czegoś musimy w końcu zrezygnować no i rezygnujemy. Pierwszym do „odstrzału” jest Bóg. On nie dzwoni, że nie byłeś na mszy, od której „przecież jest dyspensa” lub byłeś byle jak, gdzieś na zewnątrz kościoła – „ze względów sanitarnych” oczywiście, nie wysyła upomnień, że minął już piąty termin spowiedzi, nie dopomina się o czas, o modlitwę, o miłość. Daje tylko kolejny /który to już?/ adwent. Mówi „czuwaj”, bo, jak wszyscy, nieustannie zbliżasz się do tego momentu, że nie będzie już żadnego „potem”. Będzie wieczne, nieskończone „teraz”. Jeśli przygotowanie do tego „teraz” odłożysz na „potem”, to nie nauczysz się, nie będziesz umieć żyć w tamtym TERAZ i … co potem?

Ks. Marek Rudziński

87