27. Niedziela Zwykła – Mt 21, 33-43

 27 Niedziela Zwykła – Mt 21,33-43

„Złoczyńców nędznie wytraci…”/Mt 21, 41/  

 

         W każdym z nas bardzo silne jest poczucie sprawiedliwości i pewnie dlatego tak boleśnie przeżywamy każde niesprawiedliwe nas potraktowanie. Czasem „draśnięcie” naszego przepracowania, niedocenionych starań i zwykłej dumy zalega w nas długo i boleściwie. Jeśli dostrzegamy czyjeś niesprawiedliwe postępowanie, choćby takie, jak dzierżawców z dzisiejszej przypowieści, wszystko burzy się w nas i często, niestety, krzyczy o rewanż. Bywa, że nasze pragnienie sprawiedliwości niebezpiecznie zaczyna ocierać się albo wprost staje się niesprawiedliwością. Wciąż przecież wraca, na przykład, dyskusja nad dopuszczalnością kary śmierci, mimo jej nieodwracalności i ostatecznego bardzo charakteru i mimo jednoznacznej na ten temat nauki Kościoła. Chcemy sprawiedliwości. Im bardziej to mnie osobiście dotyka niesprawiedliwość, tym bardziej staję się „rycerzem sprawiedliwości” – bywa tak bardzo, iż ta moja walka o sprawiedliwość niebezpiecznie zbliża się do zemsty. Takie pragnienie sprawiedliwości może stać się obsesją. Niezaspokojone wciąż przypomina doznaną krzywdę… krzywdząc mnie w ten sposób w nieskończoność. I tu już naprawdę czas na Pana Boga. Bo to On jest SPRAWIEDLIWOŚCIĄ. I Jemu powinniśmy tak naprawdę zostawić jej wymierzanie. Tylko Bóg zna to, co kryje się w ludzkim sercu. Kiedy więc czuję się skrzywdzony, sponiewierany i wszystko we mnie domaga się sprawiedliwości, to zamiast miotać się w bezsilnej złości, może warto oddać to Bogu… i się u w o l n i ć  i  u s p o k o i ć.  Niech On się tym zajmie. On jest SPRAWIEDLIWOŚCIĄ. On jest też MIŁOSIERDZIEM.    

 

 

Ks. Marek Rudziński  

87